KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE № 151 TAIKO AUDIO
151. spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego otwiera, symbolicznie, kolejny etap jego działalności. A robi to z przytupem, bo od odsłuchu jednego z najdroższych na rynku transportu plików audio, TAIKO AUDIO Server XDMI z modułem Olympus I/O XDMI. Testowaliśmy wcześniej tę parę, tym razem jednak I/O XDMI wyposażony tył w przetwornik cyfrowo-analogowy, a o urządzeniach opowiedział nam twórca i szef Taiko, pan Emile Bok. |

Krakowskie
tekst wstępu i zakończenia WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
Towarzystwo Soniczne 16 maja 2025 |
TO BYŁ SZCZEGÓLNY DZIEŃ, bo dzień pogrzebu papieża Franciszka. Zaplanowana od dawna impreza miała więc spokojny charakter, mimo że tym razem graliśmy muzykę naprawę głośno. Rozpoczęliśmy ją zresztą od złożenia hołdu zmarłemu, słuchając wspaniałego fragmentu Via Crucis FRANZA LISZTA pod dyrekcją Leifa Ove Andsnesa i w wykonaniu Norvegian Soloist Choir. ![]() ⸜ Rysiek zagląda ciekawie za system, bo tam się dzieje… Spotkanie było niezwykle interesujące i emocjonujące. Raz, że chyba po raz pierwszy ludzie z Towarzystwa mieli do czynienia z transportem plików tego kalibru, dwa, że nasz gospodarz wypożyczył do odsłuchu przetwornik D/A i przedwzmacniacz w jednym, Bricasti Design M12, który być może stanie się częścią jego systemu odsłuchowego, a trzy, że po spotkaniu, na czacie grupowym rozgorzała długa dyskusja, ale wcale nie o urządzeniu jako takim, a o tym, jak gigantyczne zmiany dawało wciśnięcie guzika zmieniającego fazę absolutną. Słowem: audiofile… ▌ Taiko Audio FIRMA TAIKO AUDIO została założona przez Emile'a Boka, który zbudował swój pierwszy głośnik w wieku dwunastu lat. W 2008 roku zaprojektował i wyprodukował swoje pierwsze produkty audio. Obecnie firma oferuje serwery/transporty plików audio Extreme oraz Olympus. Ten drugi jest jednym z najbardziej zaawansowanych i najdroższych produktów tego typu na świecie. Przygotowanie jego następcy, bazującego na pomysłach zebranych podczas rozwoju platformy Extreme, ale idących w ich realizacji jeszcze dalej, zajęły Emilowi Bokowi i jego zespołowi aż cztery lata. Wynikiem tych prac jest Olympus. To urządzenie mogące pracować jako serwer plików, transport plików, a po zainstalowaniu odpowiedniej karty przetwornika D/A – kompletny odtwarzacz plików. Wraz z nim zaproponowano interfejs Olympus I/U, za pomocą którego można unowocześnić posiadany serwer Extreme lub jeszcze bardziej poprawić brzmienie Olympusa. ![]() ⸜ Emile Bok, założyciel i właściciel Taiko Audio (po lewej), Eelco Bussink, inżynier odpowiedzialny w Taiko Audio za mechanikę (pośrodku) i piszący te słowa Od strony funkcjonalnej to potężne, ważące 85 kilogramów (60 + 25), mierzące 480 x 480 x 304 mm (Olympus – 190 mm + I/O – 105 mm) jest po prostu serwerem plików audio. Czyli transportem plików audio wyposażonym w wewnętrzną pamięć. A, tak naprawdę to kompletny odtwarzacz plików, ponieważ w komplecie otrzymujemy kartę z przetwornikiem D/A. Na spotkanie system przywiózł Ondrej Artim, przedstawiciel dystrybutora, a o urządzeniu przyjechał nam opowiedzieć Emile Bok, szef i główny konstruktor, oraz Eelco Bussink, inżynier odpowiedzialny za budowę mechaniczną. | Kilka prostych słów… EMILE BOK ![]() ⸜ Emile Bok TAIKO AUDIO WYSTARTOWAŁO na początku lat 2000. To było po prostu moje hobby, które rozpoczęło się – dosłownie – w moim garażu. W którymś momencie skontaktował się ze mną człowiek, po tym, jak opublikowałem coś w sieci, który poprosił mnie, abym zaprojektował dla niego serwer muzyczny. Zrobiłem to, spodobał się i po jakimś czasie pomyślałem sobie, że zrobię taki serwer z myślą o sprzedaży. I tak też zrobiłem. Produkt ten, model Extreme (2008) okazał dobry i spotkał się przychylnym przyjęciem odbiorców. I choć ma już swoje lata, to wciąż go sprzedajemy. Jak na branżę audio szesnaście lat to bardzo dużo, ale konstrukcja wykazuje właściwości, które trudno poprawić konwencjonalnymi metodami. Staramy się oczywiście go apgrejdować, ale jego rdzeń pozostaje ten sam. Pomogło nam to, że urządzenie ma modułową budowę. Olympus Server XDMI również jest złożony z modułów. Jeszcze łatwiej będzie go więc unowocześniać. A jego ważną częścią jest wyjście XDMI, mogące zastępić wyjście USB. Jak wiemy, łącze USB zostało wykorzystane przez audiofilów, aby obejść ograniczenia wyjść S/PDIF – RCA/BNC i optycznego – wówczas organiczonych do 24 bitów i 96 kHz, a nawet dzisiaj limitowanego częstotliwością próbkowania 192 kHz. I bez możliwości przesłania natywnego sygnału DSD, jedynie – w ograniczonym zakresie – w formie DoP. USB nie było zaprojektowane do przesyłu sygnału audio, a jedynie do niego adaptowane. Co nie jest zbyt dobre. Wystarczy sobie wyobrazić, że paczki plików są przesyłane z częstotliwością 8 kHz i te osiem kiloherców w jakiejś formie interferuje z sygnałem. Opracowaliśmy więc nowy typ interfejsu, który przesyła pliki w stały sposób, bez kolejkowania, bez pików itp., w dodatku z wyrafinowanym zasilaniem. A to właśnie te problemy z USB powodują, że ludzie mówią o „cyfrowym dźwięku”. My nie wierzymy w to, że „cyfrowy dźwięk” jest związany z medium cyfrowym, nawet z plikami 16/44,1. I/O można wyposażyć w różne rodzaje modułów, RCA, USB, AES/EBU, ale również customizowane interfejsy dla przetworników takich firm, jak Lampizator i MSB Technology. Pracujemy teraz z firmami Soulution i CH Precision nad podobnymi rozwiązaniami. Mamy więc co robić :) Tego typu wyjście, jak się nam wydaje, jest znacznie lepszym rozwiązaniem. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch miał miejsce w systemie Tomka Folty, i polegał na porównaniu transportu plików Taiko Audio Server XDMI do rezydującego w nim → AURENDERA N20. Jako źródło plików wykorzystaliśmy serwis streamingowy Qobuz. Przed spotkaniem poprosiliśmy uczestników o wytypowanie jednego utworu, którego dana osoba słuchała w najlepszym miejscu w pomieszczeniu, tak zwanym „sweet spocie”. Osobny odsłuch przeprowadziliśmy z modułem Olympus I/O XDMI wyposażonym w firmowy przetwornik cyfrowo-analogowy. ![]() ⸜ Jak mówiłem, sporo się z tyłu dzieje – uwagę zwracają łącza XDMI pomiędzy obydwoma modułami » NAGRANIA UŻYTE W TEŚCIE ⸜ FRANZ LISZT, Via Crucis, S.53: Station VI: Sancta Veronica w: Via Crucis, dyr. Leif Ove Andsnes, Qobuz, FLAC 24/192. EMILE, Taiko Audio • Prawdę mówiąc nie skupiłem się wystarczająco mocno, ale jeśli mogę coś powiedzieć na pewno, to że Taiko zaprezentowało dźwięk z o wiele lepiej zaznaczanymi pogłosami, z lepiej definiowanym opadaniem dźwięku. ONDREY, DreamAudio • Tak na szybko tylko powiem, że z Taiko w dźwięku jest więcej powietrza i bas jest lepiej kontrolowany, ale muszę zobaczyć, jak to będzie z moim utworem. ![]() ⸜ Ondrej Artim, przedstawiciel DreamAudio, dystrybutora firmy Taiko Audio JANUSZ T., KTS • Mam problem z tym porównaniem, bo słuchamy przecież dwóch różnych systemów z dwoma różnymi aplikacjami do odtwarzania. Aurender jest sterowany apką Aurendera, a Taiko Audio przez Roona. Dlaczego się nad tym zastanawiam? Bo ta prezentacja to, jak dla mnie, przede wszystkim granie Roona. Ten program tak brzmi, po prostu ma taką sygnaturę „brzmienia roonowego”. TOMEK FOLTA, KTS, Tomasz Folta Audio-Consulting • Ciężko mi się do tego odnieść, bo korzystam z aplikacji Aurendera i nigdy nie chciałem mieć serwera Roon. Ale naprawdę słyszysz sygnaturę Roona? JANUSZ T. • Tak, bez pudła – tak, mniej więcej, gra Roon. TOMEK F. • Ooo, to ciekawe… Przepraszam, że się wtrąciłem w tę wypowiedź, bo teraz ma to dla mnie rzeczywiście sens. JANUSZ T. • Roon to jest jedna rzecz. Druga związana jest z tym, że choć Roon ma wyraźny „dźwięk własny”, to – jak mi się wydaje – jest on znacznie lepszy od aplikacji Aurendera. Dlatego też dało się tego w miarę dobrze wysłuchać. W przypadku Aurendera dźwięk był przebasowany. Bas, który wygenerował ten transport był męczący. Gorsza też była średnica, z Taiko wyraźnie lepsza. Bas jest z nim spokojniejszy, już nie wychodzi tak na średnicę. Ta, w jednej i drugiej prezentacji, dalej była cofnięta, ale z Taiko jej odbiór był lepszy. Ważne natomiast, że dźwięk z transportem gości był bardziej szczegółowy. Więcej było powietrza wokół instrumentów i poszczególnych dźwięków. Brakowało mi w tym odtworzeniu góry, nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że wcześniej te kolumny grały jaśniej, wysokich tonów było z nimi więcej, a teraz jakoś to przygasło. Ale tylko to na tym utworze, z innymi było ewidentnie lepiej. Może to kwestia miksu, może kwestia tego, co mamy w streamingu. RYSIEK B, KTS • Najważniejsza jest muzyka. Tu się chyba wszyscy zgodzimy i chciałem podkreślić, że teraz, z Taiko, tę muzykę usłyszałem. Wcześniej to było takie jakieś nie do końca… Druga rzecz, która kwalifikuje moją ocenę, związana jest z cytatem profesora Maleckiego od akustyki, że wtedy mamy największą przyjemność słuchania, kiedy lewe ucho słyszy co innego niż prawe ucho. Miałem takie wrażenie, że z transportem naszych gości po prostu moje uszy słyszą oddzielnie, czyli – lepiej. W związku z tym miałem o wiele większą przyjemność słuchając muzyki z tym transportem. Trzecia rzecz to skalowanie barw. Wydaje mi się, że to urządzenie (Taiko – red.) lepiej je różnicuje, dzięki czemu doświadczam większej przyjemności ze słuchania muzyki. A ostatnia rzecz, to muzykalność. Panowie, jak tutaj siedzimy, to zwykle siedzimy wszyscy na sztywno, skupieni na dźwięku. A jednak to powinno być tak, że kiedy słuchamy, to powinno coś w nas „grać” – i w tym przypadku, z Taiko Audio, to naprawdę we mnie „grało”, ale – o ile zauważyłem – „grało” też w was wszystkich. Chciałem podziękować konstruktorowi i dystrybutorowi, że dali nam możliwość poznania tego urządzenia. Dziękuję. ![]() ⸜ Tradycyjnie nasi goście otrzymali honorowe certyfikaty członków Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego WOJTEK, KTS • Uważam, że to był zupełnie inny dźwięk, zupełnie inny. To zupełnie jak inny system, mimo że jego podstawy są takie same. Z Taiko to przede niski bas, co usłyszałem dzięki, jak sądzę, Bricasti. Mimo że amerykańskie urządzenie nie żałuje nasycenia tego zakresu, to z Aurenderem podstawa basowa była krótka i dość twarda. Z Taiko to było inne granie, dla mnie bardzo eleganckie. |
Aurender w porównaniu z holenderskim transportem brzmiał jak mały piesek – wesoły, energiczny i niesamowicie podekscytowany, ale podekscytowany wszystkim naokoło. Wszystko było dla niego ekscytujące w ten sam sposób, na tym samym poziomie, przez co wszystko było takie samo. Taiko z kolei momentalnie pokazywał różnice między cichym i głośnym, energetycznym i spokojnym. I, żeby była jasność, to nie jest problem Aurendera, lubię to urządzenie, znamy je przecież z wielu odsłuchów i w to bardzo kompetentny transport plików. Ale… Uderzający był dla mnie przykład z wokalem Lou Reeda. Z Aurenderem zabrzmiał on w bardzo ofensywny sposób, niemal „wyskoczył” przed kolumny. Dlatego wysłuchanie tej wspaniałej piosenki było dla mnie jak jazda na kolejce górskiej, z adrenaliną. Wszystko było bardzo z przodu, mocne i atakujące. Gdybym nie porównywał tych dwóch odtworzeń, zapewne byłoby to do zaakceptowania, ale Taiko nie dało Aurenderowi żadnych szans. Głos Reeda jest w tym nagraniu pokazany mocno z przodu, tak to zostało zmiksowane, ale z Taiko to było bardzo spójne ze wszystkim tym, co było poza nim. Wszystko z tym urządzeniem było bardzo koherentne, spójne, płynne. Dźwięk chórku przesuwającego się z tyłu do przodu, był świetny. Kiedy ten dźwięk pojawił się z Aurenderem, to wiedziałem, że zaczyna się głęboko w scenie, ale to było „gdzieś tam”, po czym po prostu przeskoczył do głośników. Z Taiko wiedziałem dokładnie, gdzie dźwięk się pojawił, to nie było „gdzieś tam”, a „tam”. Kiedy zaczęliśmy odsłuchy z Aurenderem dźwięk był bardzo fajny. Moim zdaniem Bricasti zrobił dużą różnicę i w tym systemie wydaje mi się o wiele lepszym wyborem niż Ayon – głównie przez swoją sekcję przedwzmacniacza. Dlatego i Aurender zabrzmiał bardzo dobrze. Uderzenie fortepianu w Via Crucis było świetnie, zostało pokazane z dużą przestrzenią i dużym dźwiękiem. Ale Taiko zrobił coś więcej. Pokazał, że fortepian to nie tylko młotek i struna, ale i obudowa, drewno, metal naciągów, potężny instrument w dużej przestrzeni. JAREK WASZCZYSZYN, KTS, Ancient Audio • Dokładnie – z Taiko to było Grand Piano, a nie Piano. ![]() ⸜ Taiko Audio Olympus Server XDMI (na górze) oraz Olympus I/O XDMI (na dole) WOJTEK, KTS • Czyli słyszymy to samo :) Z Taiko również i kontrabas zabrzmiał tak, jakby został nagrany nie tylko bezpośrednio, ale i przez piec gitarowy. Z Taiko jego brzmienie było lepiej kontrolowane. Z Aurenderem ten podwójny charakter dźwięku, który powoduje, że instrument brzmi w potężny, tłusty sposób, był przeholowany, całość była zbyt słabiej kontrolowana. Bez porównania – wszystko było OK., ale po porównaniu już nie. EMILE • Rzeczywiście było tak, że z Aurenderem dźwięk był masywniejszy. ONDREY • Ale to dlatego, że bas jest z nim bardziej rozciągnięty, a nie niższy. ANDRZEJ • Jestem pozytywnie zaskoczony, ponieważ wydawało mi się, że tak, jak zagrał Aurender, to jest tak, jak ja lubię. Znam Aurendera, miałem to urządzenie kiedyś u siebie. Ale to, co zauważyłem z Taiko, to jednak większa kultura grania. I porządek. Fortepian miał z nim bardziej naturalne barwy. Moim zdaniem fajnie odseparowane były z nim również blachy perkusji. Było ich w nagraniu więcej, pomimo że nie były takie napastliwe. Podsumowując powiem, ten dźwięk mnie bardziej ujął, może dlatego, że był spokojniejszy, nie tak rozedrgany wewnętrznie. A to bardzo agresywnie nagrana płyta, z takim mocnym basem. Z Taiko to było takie, powiedziałbym, lepiej ułożone, ale też była potrzebna dynamika. Dzięki bardzo. Było fajnie. Super! TOMEK L., KTS • Zacznę od tego, że dzięki zmianie sekcji DAC i przedwzmacniacza na Bricasti na nowo przemodelowaliśmy akustykę tego pomieszczenia. To zupełnie inne granie, lepsze. Teraz można swobodniej tutaj słuchać i porównywać urządzenia, co jest na duży plus. Jeśli chodzi o różnice między transportami, moją uwagę zwróciło to, że Taiko muzyka płynęła swobodnie, naturalnie, był w niej spokój. Kiedy była w nagraniu cisza, to ta cisza była. Wybrzmiewanie instrumentów było też bardziej naturalne, przyjemniejsze, a pogłos był o wiele dłuższy. Jeśli chodzi o dźwięki, które wychodzą poza linię łączącą głośniki, to wreszcie, po raz pierwszy słyszałem, jak krążą po całym pokoju. Pod tym względem było o wiele lepiej. Ważne również, że dźwięk Taiko nie ma w sobie żadnej nerwowości. Każdy instrument, każdy muzyk ma swoją przestrzeń. Nie ma z nim czegoś w rodzaju kompresji i poczucia, że wszyscy się tłoczą na małej przestrzeni, że każdy chce wyjść na pierwszy plan, pokazać się. Z Taiko każdy miał swoje miejsce i wszystko swobodnie wybrzmiewało. Bardzo, bardzo mi się podobała ta prezentacja. Świetne było również to, że po prostu to bardzo głośno graliśmy, a nic nas nie irytowało. ![]() ⸜ Mówiłem że się dzieje… Uwagę zwracają łącza XDMI łączące obydwa moduły JAREK • Właśnie – bardzo głośno graliśmy i tak musimy robić w przyszłości. Nie emeryckie brzdąknięcia, a uderzenie, łomot, skala. Wreszcie! I z Taiko to naprawdę dobrze brzmiało. Aurender gra bardzo fajnie, ale z holenderskim transportem słychać doskonale, za co płacimy tak duże pieniądze. Można z nim było słuchać naprawdę wszystkiego. Jak dla mnie – po raz pierwszy. TOMEK F. • Zacznę od tego, o czym przed chwilą mówił Tomek, że dzięki temu, że w systemie na jakiś czas zagościł Bricasti M12 DCK Pramp, jesteśmy w stanie słuchać tak głośno, jak dzisiaj słuchamy i da się to wytrzymać. Jak się okazało moja roczna walka z nowymi kolumnami, z zaadoptowaniem Dynaudio Confidence 50 do tego pomieszczenia i do tego systemu, chyba się wreszcie skończyła. Ostatecznym ciosem w tej walce było zastosowanie prawdziwego przedwzmacniacza, który w tym urządzeniu się znajduje. Błędem okazało się niewłaściwe wysterowanie końcówki mocy z powodu braku pełnoskalowego przedwzmacniacza w Ayonie (Ayon Audio Kronos – red.). Dzięki temu możemy teraz słuchać naprawdę głośno. Do porównania wybrałem utwór z gatunku, który pozwolił urozmaicić odsłuch, a chciałem również uczcić wczorajszą premierę nowego albumu Ghost, do którego okładkę zaprojektował nie kto inny, a nieobecny dzisiaj członek KTS-u, Zbyszek Bielak. Od wielu miesięcy miałem taką teorię, że elektronika Accuphase zupełnie nie nadaje się do odsłuchu muzyki metalowej. Najpierw Bricasti pokazał, że jednak nie jest z tym aż tak źle. Teraz dodatkowo Taiko jeszcze wyniósł to na wyższy level. Ghost z Taiko i Bricasti zagrał wspaniale. Była naprawdę przyzwoita ściana dźwięku, ściana gitar, ale wszystko było czytelne, nieirytujące, miało odpowiedni drajw. Prezentacja Taiko podobała mi się bardziej niż z Aurendera. Jeśli chodzi zaś o utwory, których słuchaliśmy wcześniej, szczególnie z Lisztem, dopóki nie wszedł fortepian, wydawało mi się, że to zupełnie porównywalne urządzenia. Natomiast już wejście fortepianu, jego potęga ukazała, że mamy do czynienia z czymś lepszym. Wątpliwości miałem jedynie przy Pink Floyd, czy aby na pewno ta prezentacja podobała mi się bardziej, ale już przy każdym kolejnym tracku Taiko ukazało swoją wyższość pod względem rozdzielczości, rozpiętości grania, rozpiętości barw, kontroli basu, przestrzeni, jaką generował, jest to urządzenie na pewno lepsze. Ale zwracam też uwagę na to, że – po pierwsze – chciałbym się sprzeciwić opiniom, że w którymkolwiek momencie „nie dało się słuchać” Aurendera, bo to nieprawda. Czym wracam do tego, co na ostatnim spotkaniu powiedziałem i napisałem, że do opisu dźwięku często używamy hiperboli. Otóż nie zgodzę się, że z Aurenderem cokolwiek było „niesłuchane”. Uważam, że jest to dobre urządzenie, które obroniło się w tym porównaniu. Dlatego – po drugie – chciałbym zwrócić uwagę na to, że Taiko jest sporo droższym urządzeniem, a jakoś się nad tym nie pochyliliśmy. ![]() ⸜ Jednym z ważnych elementów zestawu u Tomka był przedwzmacniacz/DAC Bricasti M12 ONDREY • W tej rundzie dźwięk miał lepszą lokalizację. To, co było naprawdę interesujące, że kiedy bas schodził bardzo nisko i był duży, to dźwięk nadal był zrelaksowany, to było nadal fajne granie. Dźwięk z Taiko był czystszy i szczegóły z tła były lepiej definiowane. JAREK • Z całej sesji drugie najtrudniejsze zadanie, czyli wybór płyty, wykonał za mnie moi koledzy, którym za to dziękuję :) Pierwsze mocne uderzenie, jak dla mnie, to był Pink Floyd, bo to rockowy utwór, a rock musi mieć dobry bas i drajw. Z transportem Aurendera słuchając głosu Rogera Watersa w pierwszej sesji prawie spałem. To było jakieś takie nijakie, to były jakieś tam „świnki” i nic więcej. Z kolei z Taiko to było piękne uderzenie basu i słyszałem, że to nie jest bas bezprogowy, a z progami. I dawało to wspaniały rytm nadawany przez Watersa. To samo usłyszałem z utworem Ryszarda – wspaniały bas. I powtarzało się to się to we wszystkich utworach. Wspólnym punktem różnicującym Aurendera i Taiko jest więc znacznie lepsza prezentacja dołu pasma przez urządzenie naszych gości. Drugim są wokale. Z Aurenderem było one co jakiś czas agresywne. Dobrze zaprojektowane urządzenie audio sprawia, że wszystkie różnice są z nim większe. Taiko był z jednej strony trochę bardziej miękki z wokalami, ale też był wspaniały z Jacques Loussier Trio. Z Aurenderem miałem wrażenie, że na scenie jest dużo instrumentów, ale zabrakło mi w tym emocji. A z Taiko perkusja zaczęła żyć. Także wokal Lou Reeda. Za pierwszym razem nie wiedziałem, dlaczego Wojtek wybrał ten utwór, co w nim jest takiego specjalnego. Z Taiko wokal Lou Reeda był pełen emocji. Bo co my tu w ogóle robimy – sztuka nie jest werbalnym przekazywaniem emocji między wykonawcą a publicznością. To przekaz podprogowy, ogarniający nas w całości. Jeśli emocje nie są wyraźnie przekazywane, to nie ma to sensu. Dla mnie to fantastyczne spotkanie, bo Emile pokazał mi, w jaki sposób „polerowanie” technologii cyfrowej sprawia, że emocji jest więcej i więcej. Teraz widzę, że urządzenia cyfrowe mają się coraz lepiej i lepiej. To przekaz dla wszystkich, którzy „nie wierzą” w streaming, jak i ja. Przynajmniej do teraz. To się zmienia i streaming wydaje mi się naprawdę interesującą opcją. ▌ Podsumowanie ZNACZNA RÓŻNICA W CENIE między urządzeniami w systemie, będącym w nim na stałe Aurenderem N20 oraz Taiko Audio Olympus Server XDMI, w oczywisty sposób promuje to drugie urządzenie; przypomnimy, Aurender kosztuje 63 000 złotych, a Taiko Audio – podstawowy moduł – 193 000. Różnice między nimi nie polegały jednak tylko na tym, że coś było inne, albo tylko „lepsze”, a na tym, że holenderski transport plików pokazał zupełnie innego typu dźwięk. Taki, o którym mówi się często „analogowy”, co podkreślał zresztą sam Emile. Produkty cyfrowe służące do odtwarzania plików są już więc w miejscu, o którym trudno było marzyć jeszcze kilka lat temu. Problemem może być to, że aby to wszystko uzyskać trzeba mieć dobry produkt, ale przede wszystkim trzeba zadbać o mnóstwo elementów dookoła niego: przełącznik LAN, kable, antywibrację, zasilanie. Prawdę mówiąc, zabiegi wokół streamingu są równie czasochłonne i kosztowne jak te, które są związane z topowymi gramofonami. A dochodzą do tego rzeczy, które z analogiem są mniej dokuczliwe. W naszym przypadku był to mały przycisk zmiany fazy absolutnej w menu DAC-a Bricasti. Jak pisałem, w drugiej części spotkania słuchaliśmy Taiko jako kompletnego odtwarzacza plików. Moduł Olympus Server XDMI był w tej wersji połączony przez kable XDMI z modułem Olympus I/O XDMI, w którym kartą wyjściową był DAC. I to nie był zły dźwięk. To niewielkie urządzenie – mówią o karcie – radzi sobie naprawdę bardzo dobrze. Ale też nie mieliśmy wątpliwości, że DAC w Bricasti brzmi – w tym systemie – lepiej. Jego dźwięk był pełniejszy, głębszy, lepiej różnicujący. Po prostu – lepszy. Emile, szef Taiko Audio, najwyraźniej również to słyszał ponieważ spytał w pewnym momencie, czy nie można by zmienić fazy absolutnej podczas odtwarzania plików z jego odtwarzacza. Tak zrobiliśmy. Jak się okazało, zmiana była bardzo duża, to był o wiele ładniejszy dźwięk niż wcześniej. Najwyraźniej Bricasti odwraca fazę absolutną z wejść analogowych RCA. Ta mała zmiana, mały przycisk, spowodował, że urządzenie zagrało po prostu dobrze. Moim zdaniem to wciąż nie był poziom Bricasti, ale nie była to już tak duża różnica. ![]() ⸜ Krakowskie Towarzystwo Soniczne pozdrawia czytelników „High Fidelity”! Co pokazuje, jak wiele w audio zależy od drobnych rzeczy. Ale spotkanie pokazało przede wszystkim to, że topowa cyfra daje naprawdę topowy dźwięk. I jeszcze, że różnice między transportami plików są nie tyle że klarowne, a potrafią całkowicie zmienić odbiór muzyki. I, wreszcie, że za dobre rzeczy trzeba płacić duże pieniądze, a za najlepsze – jeszcze większe. Nie da się tego uniknąć. ● ▌ System odsłuchowy ⸜ Odtwarzacz plików: AURENDER N20 |

strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity